niedziela, 25 kwietnia 2010

Kiedy milcze,to nie mowie.Taki juz jestem

13 marca pani moja opuscila nasze swinskie duo,by pod czujnym okiem swego ojca znalezc odtrutke na brazylijski problem narkotykowy.Co siez tym wiaze?otoz.Swinia pan opuscil Delhi(po raz 100tny),i ruszyl ku samemu krancowi,gdzie dalej sie juz nie da bo morze,i gdzie dalej sie juz nie da bo pustynia.
 
Po raz kolejny utwierdzilem sie w przekonaniu(pomimo niczym niezmaconej milosci do pani swinskiej),ze tylko samemu mozna dojsc tam gdzie nie dojdzie sie we dwoje,troje,czworo etc.)

Ruszylem wiec ku zachodowi gdzie bestyi rozmaitych wiele.Pierwszym przystankiem nie warte wiekszego mozolu pismienniczego,rybackie miasteczko DJU.
Tam wyszynkow alkoholowych wiecej niz mieszkancow,tam tez przygoda z bestyja indyjska przydazyc sie raczyla.Otoz Psowata gadzina atak od tylu przeprowadzila,i pana swinie w racice ukasila.Efektem czego,2 zastrzyki,trzesacymi sie rekoma 150letniego,gluchego dokto-RA.To tyle o Dju,bo po co wiecej.W Dju maja tez fort.
Nastepnie traktem do jednego z najswietszych miejsc(miasteczko PALITANA) wyznawcow Dzinnizmu(odlam hinduizmu),to ci ktorzy raz na jakis czas glodza sie na smierc by juz wiecej problemow z worem na kosci(czyt:cialem),nie miewac.Do kompleksu swiatyn(naliczyli ok 880)SHATRUNJAYA
,prowadzi 3600stopni,co daje ok 2km pod gore,co daje ok 2h w 40 stopniach.Co wynikiem zadnym jesli wziasc pod uwage tragarzy kursujacych w te i na zad z otylo-starymi pielgrzymami)
.W miasteczku owym przydazyla mi sie takze dzialalnosc edukacyjna(2 dni,3klasy angielski+geograficzny rys swiata).
 
Kolejny stop to DWARKA,i tym razem najswietsze miejsce na ziemi dla wyznawcow Krishny(Dwarkanath temple),tam tez miala miejsce druga przygoda
Otoz przy swiatyni poroznilem sie z mlodym fotografo-dorobkiewiczem(ci co przed roznego rodzaju znanymi miejscami turystom foto pstrykaja),mlodzian dostal w pysk co z kolei porozniolo mnie z policja chroniaca swiatynie.Skonczylo sie na tescie bambusowych pal,przeprowadzonych na plecach i nogach pana swini.Rezultatem czego bylo ok 6h na posterunku,z finalnymi przeprosinami dla pana swini,gdyz przekonalem te policyjne chuje,ze to oni mnie napadli,a ja chcialem tylko kontemplowac,naplotlem im bzdur w stylu ze juz rankiem powiadomie konsula kraju na PE(oczywiscie jezeli takowy w samolocie nie zdechl),o calym zajsciu i bedzie dym.Na to oni,ze przepraszaja,i czy uczte szanownemu swini szykowac.Powiedzialem,zeby sie odkurwili,i czas juz transport do hostelu uskutecznic.Rano wstalem,wyszedlem do recepcji po wode a tam 15 policjantow,3 samochody na zewnatrz,i gapia sie jak te krowy.Zapytalem co do chuja,a oni...,ze przejezdzali wlasnie i wpadli przypadkowo zobaczyc co u mnie,i zupelnie przypadkowo zapytac jeszcze,czym sie zajmowalem podczas wizyty w Pakistanie:):).ot przygoda aha hihihi na koniec wyjeli ksero paszportu jakiejs poluski ktora w tym samym czasie gdzis w Dwarce sie szwendala,i zapytali...czy maja ja mi przyprowadzic:):):).Ot hinduscy idioci(tak moi drodzy 99%hindusow to brudne-klamliwe-ignoranckie-skurwiele).Ot taka humorystyczna przygoda.

Po raz kolejny,w Dwarce,trafilem na kilka ceremoni pogrzebowych(w sumie to z premedytacja trafialem tam co wieczor,gdyz musze przyznac ,ze mam jakas transcendentalna slabosc do przemiany czlowieka w popiol,poza tym czyniacy obowiazki sadhu s czestowali wysmienita herbatka,a i bryza morza arabskiego milo koila goracy leb po calodziennym sloncu.
Teraz w koncu od kilku dni tam dokad zmierzalem,czyli region Kutch.Co gdzie i jak nastepnym razem,dzis tylko foto przedsmak tego co i kto tutaj w kolo.

ps;29tego udam sie na 10dni odosobnienia i milczenia do wioski Badah by tam podczas kursu medytacji milczec i widziec,a nie tylko gadac i patrzyc.
a na koniec deserek w postaci humoreski(mitologia wg Sulpicjusza),rzymskiego poety z koncowki i upadku rzymskiego imperium)
„Zeus cichcem wali w zady
Czy to nimfy, czy najady,
Czy syreny, czy menady,
Czy boginię, czy ziemiankę,
Czy dziewicę, weterankę -
Każdej olimpijską piankę
Wpuści z kuśki gromowładnej
Skrytojebca wiary dawnej”.
„Narcyz - dziwny to przypadek:
Chce swój korzeń pchnąć w swój zadek,
Więc naciąga go jak żmiję,
Co się wokół uda wije;
Dla miłości własnej gotów
Celem własnych być zalotów,
Cudzych się ogonów strzec,
W kółko kręcić się jak pies”.

kiedy milcze,nic nie mowie.Taki juz jestem





sobota, 10 kwietnia 2010

Zeby spasc trzeba wejsc.I vice versa.

Nasze malo excytujace duo wita w kolejnej odslonie programu z cyklu TO TU TO TAM SRAM SAM,w poddtytule NA OSLE NA OSLEP. 

Traktowac tu bedziem o pagorkach i niedoszlych tudziez niedojechanych,wysokosciowych gorach.Tym razem eskapada wygladala tak...

 
Wyruszylismy podmiejskim autosanem z Delhi do Dharamsali(12h),by po raz kolejny namaszczenia tudziez nauczania od tego na D pobrac.Co sie okazalo na miejscu,tego na D niema,ceny momo podskoczyly o ok 1pi(ze 3grosze),mlodzi tybetanczycy wygladaja jakby nigdy tybetanczykami nie byli,a mnisi mysla jak tu czasem za dupe zlapac i karmy nie popsuc.Poza tym wszystko bylo pieknie no ale ilez mozna.Po 2 dniach odeszlismy z Dharamsali i ruszylismy w 4h autobusowy trip do Dalhousie(swoja droga pierdoleni angielscy kolonizatoro-wojskowi ladnie sobie pofolgowali z nazwenictwem,ot ponazywali sobie miasta swoimi nazwiskami:).No wiec Dalhousie,nic ciekawego kilka widoczkow od chuja brudnych nowobogackich hinduso-obskuro-turystow,jedna wielce inspirujaca beznoga,bezreczna a na dokladke jednouszna malpka.Nic dodac nic ujac tylko 2dni i w nogi
Tym razem przez Chamba town,do BHARMOUR(6h,60km),mega wspinaczka autobusowa,wielkie kaniony i bardzo waska droga.Bharmour,bardzo male z zajebistym krajobrazem i brakiem typowych hinduskich brudaskow(ludnosc osiadla to seminomadyczne plemiona,seminomadyczne czyli w zimie z owco-swiniamy w doliny,w lecie w gory).Calkiem przyjemne miejsce.Po 3 dniach jednak musiala zaczac sie gehenna powrotu do...oczywiscie Delhi.Dlaczego?jak to?zapytac sie raczylem,sam siebie.Otoz swinia meska mial ruszyc w wysokie gory,by lazic,uciec od czlowiekowatych,kopac lopata dziury w sniegu itd itp.Z planow nici,gdyz na trasie poki co dostepne sa 3miasta i okolice tychze(co w zadnym stopniu swiniowatego nie satysfakcjonuje.Powodem oczywiscie przyroda-pogoda-przygoda.Po prostu wiekszosc drog otwarta jest od maja do sierpnia,inne miesiace niet i chuj.Sniegu po jaja zyrafy i przejscia nie ma(a zamiast lopaty mialem orzeszki)

No wiec co przyszlo swiniowatemu?powrot do Dalhousie,a potem...16 kurwo-godzin podmiejskim bez miejsca na nogi do...Delhi.Teraz w norze w Delhi,45stopni swinska odchodzi za moment(o tym jutro),a swinia knuje,wlasciwie to juz wyknul.14tego laduje Johnego Casha na uszy,pakuje sie w pociag,szuka stacji najblzej Rajhastanskiej tudziez Gudzaradzkiej pustyni i won zobaczyc jak to jest ponad 50stpni w cieniu:),a na dokladke poszukac sufi czarodziejow.

teraz kilka psow:
PS:wiecie,ze w indyjskiej czesci kaszmiru populacja muzulmanow to ok 95%,z okregowych wladz wykopani zostali hindusi i moca jednego z paragrafow konstytucji wladze moga sprawowac tylko muzulmanie.Ot taka ciekawostka.Przy okazji opowiem jeszcze anegdote z poczatku 2000r.Otoz pociagiem jechali hinduscy pielgrzymi,nie wiadomo co i jak pociag stanal w plomieniach,59 hindusow splonelo.Co sie stalo dalej?otoz hindusi nie namyslajac sie dlugo ustanowili,ze to muzulmanie podpalili drewno pod ciuchcia,w wyniku tej decyzji,zabili ni mniej ni wiecej tylko...2000 muzulman:).Ot jak to mowia akcja=reakcja.Aha a mialo to miejsce wlasnie w prowincji Gujarat.ot taka historka.
PS1:zmienilo sie prawo w Indiach otoz,nawet posiadajac 6miesieczna wize wielokrotnego wjazdu,opuszczajac indie(chocby w celu wizyty w nepalu),nie mozna wrocic wczesniej niz po 2 miesiacach(ot niby z powodu zagrozenia terroryzmem),jakze idiotyczne to nie bede sie wypowiadal.W kazdym razie i tak jest dobrze poniewazZYDOWSKIE OBRZYDLIWE DO GRANIC ROZSADKU LARWY GOWIENNE,nie maja prawa wjazdu przez...6miesiecy BUAHAHAHAHAHAHAHA.
PS2:Sluchajcie mam info.Za ok miesiac wracam sam w himalaje,tzn plan jest na ok 3tyg,moze miesiac,a moze i...Ruszam z Manali w stanie Himachal pradesh,potem rejony dolin Spiti i regionu Lahaul,nastepnie dalej polnoc w kierunku prowincji Ladakh i miasta Leh,potem w lewo przez przelecze na wys ok 5200mnpm,w strone zachodnia ku prowincji Jammu&Kashmir,tam bujanka po wysoko zawieszonych wioskach,nastepnie miasta Kargil,Srinagar i pociag do Delhi(+w miedzyczasie 38km eskapada nozna pod swieta gore Kailash)+mam jeszcze 2 kwasiki:)
WIEC!!!! ktos z was ma potrzebe miesiecznego urlopu?Mysle,ze bilet w te i nazad to max 400 funta+max7funta dziennie(zawyzony max).Jesli nie wiecie o czym mowa,wpiszcie nazwy w net i pojawia sie obrazki(moze lepiej nie wpisujcie,no bo po chuj jechac jak juz bedziecie wiedzieli jak jest:)).Polecam wyprawke jeszcze z innego powodu,w ciagu miesiaca bedzie okazja poznac 3 religie
Jammu&Kashmir=Islam
Himachal pradesh=Hindus
Ladakh=Buddyzm
PS3.Lechowi Kacz i jego swicie,z okazji smierci,zycze powtornych narodzin jako homoseksualisci i lesbijki w POLSCE.Tak im dopomoz BUB.