sobota, 20 marca 2010

KUMBH-MELA 15.03.10-Haridwar: Na swiecie swietych od swieta, a zebrakow na co dzien.



Wczoraj powrot z Haridwaru(tzn tydzien temu dzis 20.03.10,noca ruszamy popyrkac po Rajastanie).Ruszylismy 14tego ok pld(autobus mial jechac 6h jechal 9),trasa Delhi-Haridwar.Dobilismy ok21.Tam miliony humanoidow,czekajacych na otwarcie glownej lazni,gdzie zamoczyc w gangesie raczyc sie trzeba by grzech odpuscic zechciano.Napomkne,ze wiekszego religijnego swieta swiat nie widuje i nie widzial.Kumbh-mela trwa ok 3miechy,ale glowne oczyszczanko ma miejsce,tylko kilka razy,
wtedy wlasnie na jeden dzien wjezdzaja wyzej wymienione miliony.Glowna laznia czyli Har-ki-pairi,otwarta zostala 15tego o 2rano(zamknieta dla motlochu o 8rano),nastepnie juz tylko swieci czyli Sadhu-golasy,figlowac w matce ganges moga,reszta podmywa sie gdzie popadnie.Ze swinska przekimalismy gdzies na kamieniach nad rzeka potem,ok 5rano ruszylismy z tlumem(pamietajac,ze ostatnio podczas rozdawania jedzenia w jednej ze swiatyn hindusi tratowali siebie na wzajem,zabijajac 63osoby),a ze bylo tam ok 200osob,a tu kilkanascie milionow i dla wielu najwazniejsze swieto w zyciu,zerkalismy w kolo czy nie widac pewnych znamienitych dla tlumu hindusow oznak szalenstwa:).W polowie drogi do mega lazni odpuscilismy jednak marsz gdyz sie znudzilismy,i ruszylismy w miasto szukac golodupcow i herbaty.
Udawalem,ze jestem sadhu z chin,przez co kilka razy wlezlismy tam gdzie bysmy nie wlezli gdybym byl turysta z polski.Posiedzielismy wiec w swiatyni gdzie golodupcy zbierali sie,by ruszyc na podmywanko.Przyznam,ze nie mialem sily na fotosy,co zaowocowalo brakiem fotograficznych ciekawostek(widzialem jednak kilkadziesiat dziennikarskich skurwysyno-hien wiec jak chcecie zobaczyc super foty super sadhus palacych super trawke i buchajacych dymem jak lokomotywy to pewnie jest ich kilkadziesiat gdzies na necie.Polazilismy wiec ze swinska pogapilismy sie,myslalem o wystawie ale ponownie nie mialem sily:).
ok 12tej nie wpuscili nas do Har-ki-pairi,wiec wolym krokiem ruszylismy w ktoras ze stron by powoli zwinac zagle,mielismy jechac autobusem ale po drodze minelo nas ok 20 milionow ludzie zmierzajacych wlasnie na autobus wiec zaryzykowalismy pociag.W co nie wierze do teraz udalo sie znalezc mini miejsce na ziemi,i po 7h znowu w Delhi.

PS:Ostatnie i najwazniejsze podmywanko jakos w polowie kwietnia,tym razem jeszcze wiecej ludzi itd.Wrazie mega nudy w  Lond,kupcie bilet do delhi na ok tydzien(300funta),pojedziemy sobie posiedziec kilka dni,jest naprawde w deche.Miasteczko namiotowe cos jak 10razy With full force(kto byl ten wie),tony bakanka i atmosfera na kwasik pierwszorzedna.Pakujcie klapki i kanapki i wpadajcie to damy w czambul z golodupcami:).
ps1:pani swinska sie wkurwila bo ozartowalem ja,ze z Siliguri do Delhi podroz bedzie trwala 13h a trwala...33:):):).ot co
ps2: ziomkowie bracia mili dajcie jakies wiesci z miasta na EL.Wszyscy zyja,wszyscy sraja,wszyscy cpaja wszyscy graja?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz