Przygoda autobusowa,taka typowo indyjska.Kupujesz bilet na autobus jadacy do celu 11h(z Tezpur do Siliguri)Pojazd rzecz jasna semi sleeper DE LUX.Nastepnie okazuje sie,ze nasze miejsca to laweczka z dywanikiem a za plecami,2 metalowe prety sluzace jako oparcie.Wszystko to w kabinie kierowcy+8osob doroslych ugniecionych ludzkim tetrisem+1szczenie rodzaju ludzkiego cierpiace prawdopodobnie na malarie.Oczywiscie 11h okazalo sie prawie 20h(ale o tym nie wspomne gdyz to normalne).W skrocie ostatnie dni bez wiekszych przygod fiziycznych za to od chuja duchowych.Wiele wizyt w Buddyjskich klasztorach,kilka slow z uchodzcami z Tybetu w Darjeeling.Poza tym niekonczaca sie uczta duchowa.
Pani swinska nie jest w stanie jesc rzeczy ostrzejszych niz jablko,a w indiach nawet w wodzie z kranu mozna znalezc CHili:).Na szczescie siedzimy w stanie Sikkim,czyli regionie mocno zdominowanym przez Tybet,co za tym idzie zupelnie nie ostre pierozki MOMO do papy.Aktualnie w Gangtok(wrocilismy z wizyty w Rumtek),siedziby 17 karmapy(drugi po D.Lamie).Teraz siedzimy w pokoju i kradniemy internet.Troche sie smucimy gdyz wydalismy 1funt20pi na 300grm sera.Za wielki pokoj z goraca woda placimy 2funty i 30pi(ok 1funt i15pi na os:).Mielismy odwiedzic Tsongo lake,ale dzieki temu,ze to ok 18km od granicy z Tybetem,wiec i pozwolenie wymagane.W biurze wydac nie chca wiec przez turystyczna agencje,a co za tym idzie zamiast w rypiach to w dolarach myto uiscic trzeba.Odpuscilismy wiec Tsongo lake(wpisujemy w gugel nazwe+images,i tak jakbysmy byli wlasnie nad Tsongo lake:).Jutro na luzie,wizyta u znajomych mnichow z Namgyal Institute of Tibetology i z klasztoru Do-Drui Chorten,kilka foto duzo rozmow itd.Z ciekawostek wiecie,ze jedna z sekt tybetanskiego buddyzmu,zezwala mnichom na ozenek.Nazywaja sie Njigma,a brat papieza gwalcj dzieci.Ot co
W czwartek ruszamy na moment do Delhi(tam postaram sie o pozwolenie na bujanke po stanie arunachal pradesch),i jak da rade podgnoimy do Hardiwaru poogladac golodupcow na swiecie KUMBH-MELA(4 miejsca w Indiach,co 3 lata w innym,co daje wiec co 12 lat w tym samym).Jak los sie potoczy tego jednak nie wie nikt i pstryk.
ps:Kiedy spotkalismy tego pana,pomyslalem,ilu osilkow z zachodniej polkuli potrzeba do przetargania tego typu pakunku:)...
a potem pojawili sie ci dwaj mosci panowie,a potem to sie obrazilem i stwierdzilem,ze podrozowanie z plecakiem jest dla dzieci:)
ps1:Pozdrowienia dla wszystkich zniewiescialych travelersow.Prawdziwych mezczyzn poznaje sie po pakunku:),a nie po firmowym plecaczku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz